Film "Epokowe przesłanie prof. Fijałkowskiego"
Film "Rozmowa z Małym Jasiem"
Film "Jako człowiek odmawiam"
Film "Włodzimierz Fijałkowski - wierny przysiędze Hipokratesa"
Film "Jakie kwiaty dla prof. Wł. Fijałkowskiego?"

Zofia Fijakowskim KULZofia Kończewska-Murdzek
psycholog, absolwentka KUL

Profesor Włodzimierz Fijałkowski – świadectwo

 „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25,40).”

Profesor Fijałkowski wybitny lekarz ginekolog i położnik, obrońca życia, małżeństwa i rodziny oraz  godności dziecka poczętego. Twórca polskiego modelu Szkoły Rodzenia – nie tylko go opracował, ale szkoląc liczną kadrę specjalistów, wprowadził na terenie całego kraju. Był twórczym naukowcem – napisał ponad 26 książek oraz ponad 1000 artykułów naukowych i popularno-naukowych z dziedziny medycyny, ekologii prokreacji i problematyki rodzinnej (wydanych w języku  polskim i w językach obcych). Był też wspaniałym dydaktykiem – jego wykłady i prelekcje cieszyły się bardzo dużym  zainteresowaniem.

Współpracę z prof. Włodzimierzem Fijałkowskim traktuję jako wielki dar. Kiedy go poznałam nie przypuszczałam, że odegra tak znaczącą rolę w moim życiu. Jako członek Międzynarodowego Towarzystwa Psychologii i Medycyny Prenatalnej i Perinatalnej  (International Society for Prenatal and PerinatalPsychology and Medicine, ISPPPM) posiadał dużą wiedzę z zakresu medycyny i psychologii prenatalnej, którą chętnie i z dużym zaangażowaniem nam przekazywał. Przyjeżdżał pociągiem z Łodzi, i w soboty na Uniwersytecie Warszawskim  wykładał – dla niezbyt licznej grupy osób przybyłych z różnych stron Polski – wiedzę u nas wówczas mało znaną. Należy dodać, że w tamtym czasie (tj. w początkach lat osiemdziesiątych warunki na uniwersytecie były na tyle spartańskie, że po kilku godzinach wykładów jedliśmy przywiezione ze sobą kanapki, popijając zimną herbatą). A na zakończenie spotkań w pobliskim barze zamawialiśmy ziemniaki z zsiadłym mlekiem. Potem koszmarnie ciągnącymi się pociągami wracaliśmy do Lublina, Antoni Szymański do Gdańska, a profesor do Łodzi. Należałoby tutaj podkreślić zdolność profesora do wyrzeczeń oraz jego bezinteresowność (przecież nie pobierał żadnego wynagrodzenia za przekazywaną wiedzę).

 Uczył szerokiego spojrzenia na prokreację i prenatalny etap życia człowieka, tym samym zmieniał mentalność społeczną dotyczącą początków życia ludzkiego.

Coraz obszerniejsza i precyzyjniejsza wiedza na temat okresu prenatalnego pozwalała na stwierdzenie, że rozwijająca się w ciele kobiety istota, powstała z połączenia dwóch ludzkich komórek rozrodczych, jest od momentu swego zaistnienia człowiekiem, dlatego też przysługują jej prawa takie same, jak każdemu innemu człowiekowi, w tym fundamentalne prawo do życia. Profesor wyjaśniał, że prawo to jest wartością uniwersalną.

Profesor Fijałkowski zrobił tak dużo, że aż trudno uwierzyć, iż to dzieło jednegoczłowieka. Przede wszystkim był prekursorem ruchu obrony życia w Polsce. Myślę, że to było najistotniejsze dla profesora – tworzenie dziecku jak najkorzystniejszych warunków rozwoju w okresie prenatalnym i godziwego, bezpiecznego porodu. Mówiąc o dwurodzicielstwie, zachęcał do  porodu rodzinnego, z udziałem ojca. To właśnie dzięki inicjatywie profesora odbyły się w 1983 r. pierwsze porody szpitalne z udziałem ojca i upowszechniła praktyka porodów naturalnych oraz rodzinnych.

Profesorowi Fijałkowskiemu zawdzięczamy też przeniesienie na teren Polski systemu „matka z dzieckiem” (rooming in) – tzn. dziecko z matką po porodzie. Przebywanie dzieckaz matką przez cały czas, umożliwia jego uspokajanie, karmienie i uczestniczenie w jego pielęgnacji.

Profesor Fijałkowski uczył nas myślenia logicznego. Skoro nowe życie jest od początku ludzkie i święte, to zachowania, których jest efektem, winny cechować się poszanowaniem ludzkiej godności. Stąd podkreślał znaczenie wychowania do czystości, twórcze przeżywanie płci, zwracał uwagę na ekologię łona.  Promował naturalne planowanie rodziny.

Słowa profesora trafiały do wszystkich. Na wykład prof. Fijałkowskiego, wygłoszony dnia 21 marca 2002 roku naKUL-u z okazji przyznania mu Nagrody im. Księdza Idziego Radziszewskiego, zaprosiłam młodą dziewczynę, wychowywaną w rodzinie dysfunkcyjnej, a potem w domu dziecka. Niezwykle poruszyły ją słowa profesora dotyczące czystości jako stylu życia, ludzkiej płciowości i rodzicielstwa zgodnego z naturą. Niedługo potem zaszła w ciążę i choć jej matka oraz przyszła teściowa namawiały ją do usunięcia ciąży, odparła, że była na takim wykładzie, który co prawda trudno jej opisać, ale nigdy tego nie zrobi. Urodziła piękną zdrową córeczkę.

Profesor uczył (mimochodem), jak tracić bez koncentracji na stracie. Doktor Jarosław Kawka opowiadał mi, że jako młody lekarz wiózł swoim samochodem prof. Fijałkowskiego z Krakowa do Warszawy, zdziwiło go, że jego miły pasażer nie ma samochodu; zauważył też, że profesor ma pocerowaną marynarkę (dodał, że bardzo ładnie). To pokazuje ile kosztowały go głoszone poglądy. Jak wiadomo, zwolniono go z pracy za odmowę przerywania ciąży, co naturalnie musiało się odbić również na jego kondycji finansowej, ale się nie ugiął. Utrudniano mu karierę naukową (zapewne również za jego szlacheckie pochodzenie), ale nie przestał uczyć zgodnie z posiadaną wiedzą i swoimi przekonaniami. Żył zgodnie z prawdami wiary katolickiej i etyki chrześcijańskiej. Był przejrzysty, jednoznaczny, niezwykle mężny i odważny.

Na zachodzie zdumiewało go, że za poznawaniem fenomenalnego rozwoju dziecka w łonie matki nie szła potrzeba obrony jego życia. Wielu lekarzy i naukowców interesował jedynie poznawczo ten mało zbadany wówczas okres rozwoju człowieka. Natomiast obronę dziecka poczętego uważano za element polityczny. A przecież wiedza na temat prenatalnego rozwoju człowieka nie ma nic wspólnego z przynależnością do partii politycznej, chociaż postawa wobec dziecka poczętego często jest niestety w polityce wykorzystywana.

W kontakcie towarzyskim pan profesor Fijałkowski był niezwykle miły i sympatyczny, ujmujący, ale we współpracy  naukowej zasadniczy i bardzo wymagający, co naturalnie było bardzo pomocne.

Za datę powstania psychologii i medycyny prenatalnej przyjmuje się rok 1971, a profesor już w połowie lat siedemdziesiątych przywoził z kongresów ISPPPM materiały naukowe i dzielił się nimi. Jeden z artykułów poruszył mnie do tego stopnia, że postanowiłam w mojej pracy magisterskiej zbadać postawy wobec dziecka w okresie prenatalnym, a następnie zbadałam wpływ różnych filmów na kształtowanie postaw wobec dziecka poczętego. Kiedy słuchaliśmy słów profesora, gdy mówił nam kim jest i jak rozwija się dziecko w łonie matki, oczywistością było, że należy tego (jak mawiał) „małego, ale całego” człowieka skutecznie bronić przed tymi, którzy mu zagrażają.  Bronić, ale jak? Jak roztropnie bronić dziecko poczęte? Jak  kształtować pozytywną postawę wobec niego? Zainspirowany przez profesora problem nie dawał mi spokoju, dlatego też przeprowadziłam trzy eksperymenty dydaktyczne pod kierunkiem prof. Marii Braun-Gałkowskiej. Ich wyniki były zaskakujące i w związku z tym – dokładnie przeanalizowane – przez wszystkich uczestników seminarium doktoranckiego (Aleksandrę Gałę, Michała Bobrzyńskiego, Bogusławę Lachowską, Beatę Kostrubiec i innych).  Okazało się, że najkorzystniej jest, gdy dziecko w wieku prenatalnym ukazywane jest w sposób wyzwalający pragnienie posiadania go, ponieważ człowiek pragnie tego, co budzi zachwyt, a nie wywołuje niepokój, tak jak czyniły to wyświetlane (w owym czasie) filmy o aborcji.Pokazywanie na filmie, jak umiera dziecko nienarodzone przy zastosowaniu różnych technik aborcyjnych  jest pokazywaniem przerażającej przemocy, która poza niepokojem wyzwala również  agresję, a emocja ta nie powinna być kojarzona z dzieckiem poczętym. Należy uważać, aby wpisanych przez Boga w naturę ludzką pozytywnych uczuć wobec dziecka poczętego nie zaburzyć, szczególnie u osóbmłodych.Lepiej przekonywać siłą argumentów, a nie mocą drastycznych scen, bacząc, by owa moc nie przerodziła się w przemoc.

Sam profesor uważał, że nie tyle należy zajmować się aborcją, co dzieckiem w łonie matki. Mając świadomość nieustannej walki dobra ze złem, nie koncentrował się na złu, tylko czynił dobro. Doświadczywszy okrutnych prześladowań w obozach koncentracyjnych w Auschwitz-Birkenau i w Wirtembergii  nie zabudowywał sobie świadomości wspomnieniami o nieludzkim traktowaniu, tylko z jeszcze większym zaangażowaniem bronił życialudzkiego. Potrafił wybaczyć, dzięki czemu był spokojny i pogodny, życzliwy dla innych.

Podczas mojej pracy w Wyższej Szkole Pedagogicznej (w 1986 r.)prowadziłamzajęcia z psychologii rozwojowej na kierunkach nauczycielskich. Rozpoczęłam je od omówienia okresu prenatalnego. Mogłam to uczynić dzięki prof. Fijałkowskiemu. Aby moi studenci mogli dobrze przygotować się do egzaminu, napisałam dla nich skrypt o rozwoju dziecka w łonie matki i poprosiłam prof. Fijałkowskiego, aby go zrecenzował. Zrobił to bardzo skrupulatnie. Zirytowały go cytaty z dostępnych wtedy publikacji ze stosowanymi wówczas określeniami. W jednej chwili stało się dla mnie jasne, że należy odważnie wprowadzić terminologię, którą posługiwał się profesor niezwykle dbający o właściwe, (adekwatne do wyników badań naukowych)nazewnictwo, o język, którym się posługiwał. Jestem mu za to bardzo wdzięczna.

Gdy wspólnie z córką Marią rozszerzałyśmy w „duchu” profesora wspomniany skrypt (zrecenzowany również przez dr Krystynę Neugebauerową) –bazowałyśmy głównie na publikacjach prof. Fijałkowskiego i prof. Doroty Kornas-Bieli. Powstała książka ”Kochane od poczęcia”, która budzi bardzo pozytywne emocje. Jedna z czytelniczek powiedziała nam, że czytała ją całą noc, a rano wycałowała swojego synka. I to jest długofalowa zasługa profesora, na pewno bardzo ucieszyłby się taką reakcją, bo o to mu chodziło, by umiejętnie promować dziecko prenatalne niczego nie zaburzając.

Prof. Włodzimierz Fijałkowski był osobą o wyjątkowym charyzmacie, człowiekiem mocnym wewnętrznie, tym samym dającym oparcie i poczucie bezpieczeństwa. Autentycznym, wrażliwym na dobro, prawdę i piękno, prezentującym całą gamę uczuć, nie udającym niczego, szczerym, otwartym i skromnym.

Wyjątkowa była też jego religijność, osobisty kontakt z Bogiem, dzięki któremu odkrył, jak sam to określił: że „cierpienie przemienione w miłość pozwala umierać z Chrystusem i z Chrystusem zmartwychwstawać”.

Na co dzień i w każdej sytuacji realizował to najważniejsze przykazanie Boże -  przykazanie miłości Boga i bliźniego które z pewnością, najprostszą drogą zaprowadziło go do Nieba.

We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.